Rick Beato, znany producent muzyczny i wzięty youtuber (jego kanał subskrybuje ponad 1,5 mln ludzi) w jednym z najnowszych filmów radzi basistom, co powinni przede wszystkim opanować.
Co się okazuje? Rick Beato jest przede wszystkim basistą! Ten gość, znany z tego, że gra na gitarze, klawiszach i w ogóle potrafi być jednoosobową orkiestrą, zaczynał od basu (a w zasadzie kontrabasu w szkole muzycznej) i to basówka jest jego podstawowym instrumentem. Dlatego wysłuchajcie go uważnie, ale najpierw słów kilka o samym Ricku.
Kim jest Rick Beato?
Kanał YouTubowy Ricka subskrybuje ponad 1,5 mln ludzi
Rick jest producentem muzycznym i twórcą wykorzystującym YouTube jako swoje główne medium. Jest certyfikowanym nauczycielem i posiada licencjat z muzyki z Ithaca College oraz tytuł magistra z „jazzoznawstwa” w New England Conservatory of Music. Czyli nie jest to jakiś przypadkowy internetowy czarodziej, tylko człowiek z rzetelną muzyczną wiedzą i solidną podbudową teoretyczną.
Rick od mniej więcej 20 lat znany jest także jako producent muzyczny, który współpracował z takimi artystami jak Needtobreathe, Muddy Magnolias, Jump Little Children, Charlie Mars, Parmalee, Shinedown, BoysLike Girls, Stuck Mojo, Trey Anastasio i Aydin Esen. Może nie są to nazwiska z pierwszych stron gazet, ale Rick mimo wszystko może o sobie mówić, że jest człowiekiem sukcesu – jest producentem albumu Shinedown, „Leave a Whisper”, który sprzedał się w ilości 1,7 miliona egz. a także dwóch albumów dla zespołu NeedtoBreathe – „The Outsiders” (2009) i „The Reckoning” (2012) – które zdobyły nagrody Dove w kategorii Best Rock / Contemporary (Nagroda Dove jest wyróżnieniem Stowarzyszenia Gospel Music Association w Stanach Zjednoczonych za uznanie wybitnych osiągnięć w chrześcijańskim przemyśle muzycznym). Jest także współautorem hitu Parmalee „Carolina”, który pokrył się platyną w 2013 roku i wspiął się na pierwsze miejsce listy przebojów Country Music Billboard.
Od czasu uruchomienia kanału Everything Music na YouTube w czerwcu 2016 r. rozbujał go do ponad 400 tys. subskrybentów.
5 rzeczy, które powinien opanować każdy basista
To nie są porady dotyczące technik grania, ani jakieś zagrywki, czy licki. To czysta inwencja, powiedzmy „pozadźwiękowa”. Zaskakująco trafna i skuteczna w uczynieniu naszej gry bardziej efektownej i docenianej przez zespół.
1. Przerywanie gry… w trakcie gry
Używajmy przerw w naszych liniach basowych, róbmy to z głową, a, poza korzyścią dla aranżacji, nasz prestiż wzrośnie
Może to okazać się kłopotliwe, dla wielu wręcz obrazoburcze, ale w tym wypadku „less is more”. I to naprawdę działa. Działa szczególnie na resztę kapeli, dla której być może basista jest po to, by ktoś tam coś podegrał gitarzyście albo wokaliście. Prawda jest jednak diametralnie inna i szybko wychodzi na jaw, gdy przestaniemy na chwilę grać. Nagle okazuje się, że cały wspaniały miks naszej kapeli stał się płaski jak naleśnik, że gitara brzmi nosowo a wokal nieznośnie świdruje uszy środkiem pasma. W ogóle każdy jakby grał obok siebie i dla siebie. Gdy wracamy do gry, nagle wszystko ponownie się skleja, nagle pojawia się właściwe, pełne brzmienie, które sprawia, że znowu stajemy się kapelą, a nie indywidualistami. Spróbujcie tego na próbie, efekt jest piorunujący. Używajmy przerw w naszych liniach basowych, róbmy to z głową, a, poza korzyścią dla aranżacji, nasz prestiż wzrośnie.
2. Bas to podstawa harmoniczna i brzmieniowa
Równie ważne jest operowanie harmonią, pamiętając, że nie polega ona tylko na graniu „prymek”, czyli pierwszych dźwięków z danego akordu. Równie ważne są pozostałe składowe akordów
Oczywiście można by tu dodać, że przecież jesteśmy sekcją rytmiczną i mamy wspierać perkusistę w kreowaniu rytmu, pulsu, kołysania. To też, ale równie ważne jest operowanie harmonią. Pamiętajmy, żeby nie opierać się tylko na graniu „prymek”, czyli pierwszych dźwięków z danego akordu, chyba, że udziwnimy je poprzez podziały rytmiczne, bo tak akurat nam pasuje do prog – rockowego unisona. W każdym razie równie ważne są pozostałe składowe akordów, które potrafią pięknie współbrzmieć z „plackami” kładzionymi przez gitarzystów, o czym właśnie wspomina Rick. Dla przypomnienia szybko przeczytajcie jak nazywamy dźwięki wchodzące w skład akordu. Są to jego składniki i pierwszy (najniższy) składnik akordu nazywa się prymą, drugi – tercją, trzeci – kwintą, czwarty – septymą, piąty – noną, szósty – undecymą, siódmy – tercdecymą. W symbolicznym zapisie akordów dla określenia poszczególnych składników używa się liczb 1, 3, 5, 7, 9, 11, 13. Druga sprawa (dwie porady w jednym podpunkcie) to współbrzmienie dźwięków. Nie idź jak cielę za wokalistą …no chyba, że grasz z nim unisono. Tego nie powiedział Rick, ale generalnie do tego się to sprowadza. Rick mówi natomiast, że jeśli wokalista śpiewa trzecią składową akordu C dur (czyli dźwięk E), to broń Boże nie grajmy mu tego samego dźwięku w podkładzie. Praktyka pokazuje, że jeśli wokalista śpiewa 3. składową, by gramy „root note” albo „fifth”. Całkiem słuszne spostrzeżenie
3. Twoje brzmienie zależy od tego, w którym miejscu na gryfie grasz
Chodzi zarówno o położenie prawej jak i lewej dłoni oraz o to, czy gramy palcami, czy kostką
W zasadzie ten podtytuł mówi wszystko. W szczegółach chodzi zarówno o położenie prawej jak i lewej dłoni oraz o to, czy gramy palcami, czy kostką. Wchodzimy tu w temat – rzekę, czyli aparat gry i artykulacja. Można by o tym napisać książkę, ale Rick, jak to Rick, ujmuje rzecz lapidarnie i pokazuje na instrumencie różnice. No cóż, nie mamy tu nic do dodania, bo rzecz jest jasna jak słońce.
4. Należy tłumić struny, na których akurat nie gramy
Generalnie jest to porada typu: należy posolić zupę, bo wówczas będzie smaczniejsza
Generalnie jest to porada typu: należy posolić zupę, bo wówczas będzie smaczniejsza. Wszyscy to wiedzą, ale być może nie wszyscy zdają sobie sprawę z wagi tego „odkrycia”. Rick, jako stary studyjny wyjadacz wie o czym mówi – nie raz prawdopodobnie zastanawiał się co w danym momencie piosenki nie brzmi, co jest nie tak, podczas gdy zagadka leżała w przydźwiękach generowanych przez nieświadomego niczego basistę. Są różne techniki tłumienia nieużywanym strun, można to robić dłońmi, palcami a także… frotką, czyli popularną gumką do włosów. O tym ostatnim sposobie nie ma nic w filmiku, ale cichutko polecamy wypróbować ten sposób – intrygujący i skuteczny! Jest jeszcze jedna czwarta porada o komputerowych pluginach modulujących brzmienie. Niby ciekawa, ale jakby trochę z innej beczki. No dobra, Rick jest realizatorem i producentem, musiał się po prostu zatrzymać przy tym temacie.
5. Jaki jest pomysł na groove?
Piąta rzecz, którą powinien opanować basista
Jak to wygląda względem perkusisty? Jak widzimy rytmiczny szkielet utworu? Musimy znaleźć klucz do współpracy z perkusistą. Rick twierdzi, ze bas trzeba osadzić w bicie, czyli nie musi wcale być równo ze stopą, co jest jak gdyby kanonem, poza który strach się wychylić. No ale jeśli chcemy zagrać trochę „po czarnemu”, musimy po prostu poluzować lejce i poczuć inny „vibe” niż daje nam perkusista. Okazuje się (Rick ma oczywiście rację), że nie zawsze „w punkt” co do milisekundy, jest tym najwłaściwszym „tajmem”, którego wymaga dany kawałek. Bądźmy sobą i znajdźmy nasz własny groove, bardziej lub mniej osadzony, bardziej lub mniej „tłusty”, nie ważne – wyczujmy to.
Czy warto słuchać jakiegoś Ricka zza oceanu?
Naszym zdaniem warto i przede wszystkim warto spróbować sprawdzić te porady z własną basówką i własnym zespołem. Wówczas okaże się, że nie samymi ćwiczeniami człowiek żyje, że są jeszcze patenty nie oparte o pajączki na gryfie, dzięki którym staniemy się lepszymi muzykami. Czego sobie i Wam życzę!