Michał Barański to postać, której melomanom przedstawiać nie trzeba. Od wielu lat stanowi basową podstawę brzmienia sporej ilości zespołów i projektów jazzowych, popowych, jest jednym z najbardziej cenionych i zapracowanych basistów w Polsce. Na szczęście w końcu znalazł czas żeby stworzyć dzieło autorskie – płyta “Masovian Mantra” już została nagrodzona Fryderykiem (drugiego pan Michał “zgarnął” jako Jazzowy Artysta Roku) i należy się spodziewać, że to nie koniec splendorów, jakie na Barańskiego spłyną w związku z jego debiutem w roli leadera. 9 maja 2023 roku artysta pojawił się na kameralnej scenie Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w ramach 20 edycji festiwalu “Starzy i Młodzi Czyli Jazz w Krakowie”.
Barańskiemu towarzyszyli muzycy stanowiący trzon zespołu współtworzącego znakomity fonogram. Za fortepianem zasiadł Michał Tokaj, zestaw perkusyjny mistrzowsko obsługiwał Łukasz Żyta, zaś gitarę obsługiwał pochodzący z Izraela Shachar Elnatan, który również wykonywał wokalizy. Skład oczywiście był ograniczony w porównaniu z tym, jaki udało się Barańskiemu zaprosić do nagrania płyty, z tego też powodu część ścieżek była odtwarzana z sampli. Tak usłyszeliśmy głos dziadka Tadka, mazowieckiego muzykanta, który otworzył koncert. Wysoko cenię eklektyzm w muzyce, bardzo lubię mieszanie kultur i łączenie różnych, często odległych od siebie tradycji. Oczywiście ten koncert to przede wszystkim jazz najwyższej próby, ale sporo w tym materiale mazowieckich melodii ludowych, obecność Shachara była świetnie wykorzystana do tego, aby wpleść w kompozycje wątki melodyki i harmonii żydowskiej, ale może i arabskiej. No i wszystko to uzupełnione fascynacją Michała, czyli muzyczną kulturą Indii, czego dowodem był choćby wykonywany przez bandleadera kilkukrotnie śpiew konnakol, w którym głosem imituje się instrument perkusyjny. Oczywiście w abstrakcyjnych dla przeciętnego Polaka podziałach rytmicznych…
Świetne, wielokolorowe i wielosmakowe kompozycje wykonane przez najwyższej próby instrumentalistów na żywo nadają temu materiałowi nowy wymiar. Ale wszystko to brzmiało pięknie, spójnie i harmonijnie, wszystkie muzyczne klocki pasowały do siebie jak ulał. Wybrzmiały chyba wszystkie kompozycje z płyty – czytelnicy mi wybaczą, ale robiąc zdjęcia i przede wszystkim zachwycając się muzyką płynącą ze sceny odpuściłem sobie notowanie kolejnych tytułów. Pojawił się niezarejestrowany na płycie “Grochów kibuc”, w którym Elnatan pierwotnie grał na oud (rodzaj arabskiej lutni), ale niestety instrument uległ uszkodzeniu. Shachar oczywiście wybrnął pięknie pomimo braku oryginału – świetnie zaimitował brzmienie na gitarze elektrycznej umiejętnie wykorzystując baterię efektów gitarowych.
Ostatnim numerem głównego setu było “13 Lakes”, po czym publiczność zgotowała kwartetowi gorącą owację na stojąco. Panowie nie dali się długo prosić, wrócili na scenę i wykonali dedykowaną pamięci Zbigniewa Namysłowskiego kompozycję “My Mazurka” i niestety ten pełen magii i cudownych wrażeń wieczór dobiegł końca. Dyrektor festiwalu, Grzegorz Motyka zamykając koncert powiedział, że ma nadzieję, że to wydarzenie pozostanie na długo w pamięci słuchaczy – zapewniam, że tak będzie. W tej samej, świetnie brzmiącej sali słuchałem takich tuzów basu jak Richard Bona czy John Patitucci, ale kto wie, czy z koncertu kwartetu Michała Barańskiego nie wychodziłem z poczuciem jeszcze większego szczęścia w tłumie uśmiechniętych widzów.
Organizatorami festiwalu są Stowarzyszenie Artystyczno-Edukacyjne JAZZOWY KRAKÓW przy współpracy Krakowskiej Szkoły Jazzu i Muzyki Rozrywkowej – dziękujemy za możliwość sfotografowania i zrelacjonowania kolejnego wydarzenia tej sympatycznej imprezy, która za rok będzie obchodzić jubileusz 30-lecia. Ciekawe jakie niespodzianki organizatorzy przygotują, żeby program przyszłorocznej edycji był równie ciekawy. Zanim się dowiemy – zapraszamy do zapoznania się z galerią zdjęć z koncertu kwartetu Michała Barańskiego oraz pozostałych wydarzeń tegorocznego festiwalu, jakie uda się naszej redakcji sfotografować i opisać.
Tekst i zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski