Jeśli chodzi o basowe interpretacje znanych utworów, to wykonanie Jeffa Berlina hitu Erica Claptona jest klasykiem nad klasykami. Kto tego nie słyszał, ten chłonie, kto nigdy tego nie próbował zagrać niech z pokorą weźmie się za bary z tym utworem, a to zna to na wylot, niech ponownie “złapie pion” i przypomni sobie oryginał.
“Tears In Heaven” w wykonaniu Jeffa Berlina to niemal wzorzec, jak twórczo wykonać i odtworzyć czyjś utwór, dodając bardzo dużo swojego własnego pierwiastka. Jeff Berlin pokazał tutaj całą paletę swoich możliwości i wiele z tego, co najlepszego miał w tamtym czasie do zaoferowania. Słychać unikalną artykulację, wyjątkowo “ornamentowe” ogrywanie akordów, piękny flow i powolny funkowy puls całej kompozycji. Mamy tu także niespotykany eklektyzm stylów, bo w tym coverze słychać i trochę klasyki, i bluesa i jazzu i właśnie funku, a wszystko podlane charakterystycznym brzmieniowym sosem a’la Berlin. Ta interpretacja przeszła do historii i doczekała się wielu kopii (m.in. naszej wspaniałej Kingi Głyk), co też świadczy o jej wielkości – basiści nie starali się już wykonywać “Tears in Heaven” po swojemu, bo ciężko uwolnić się od genialnego wykonania Jeffa Berlina.
Utwór znalazł się na trzeciej solowej płycie Jeffa “Talking Notes” z 1997 roku. W ogóle ta płyta to podręcznik dla basistów, bo choć nie zdobyła oszałamiających not u krytyków, to jej zawartość dla basistów jest nie do przecenienia. Mamy tam skarbiec z utworami zagranymi w unikalnym stylu Jeffa, stylu rozpoznawalnym głównie przez sposób gry, ale także brzmienie i specyficzny zmysł melodyczny. Niektórzy chcieli na siłę porównywać styl Jeffa z Jaco, ale Berlin uznając wielkość Jaco odżegnywał się stanowczo od tego.
Niektórzy chcieli na siłę porównywać styl Jeffa z Jaco, ale Berlin uznając wielkość Jaco odżegnywał się stanowczo od tego
Jeff uważa, że niemal każdy basista, który za młodu został “ukąszony” muzyką Jaco (niczym heglowską dialektyką…), nie potrafi się już później uwolnić od tego charakterystycznego, pastoriusowskiego języka wypowiedzi, frazowania, eksplorowania harmonii itp. On sam, jak twierdzi, poświęcił dużo czasu i uwagi by nie zostać kolejnym epigonem Jaco, tylko iść własną drogą. Trzeba przyznać, że się mu to udało, o czym świadczy m.in. to nagranie.
Zamieniamy się w słuch.