Pierwsza dama gitary basowej, legendarna sidemanka z Hollywood, gwiazda ze słonecznego Los Angeles, udzieliła jeszcze w 2020 roku wywiadu dla Ernie Ball. Powiedziała tam kilka ważnych rzeczy.
Zanim opowiemy więcej o tym wywiadzie, zacznijmy od tego, że Karola Kaye ma się świetnie, jest cały czas w formie, gra, uczy, jest na bieżąco z mediami społecznościowymi. “Uczę jazzowego basu i gitary jazzowej poprzez na Skype na całym świecie.”
Oto co Maciej Warda napisał o niej w eseju o basistakach na łamach TopGuitar:
“W studyjnych realizacjach końca lat 50. i początku 60. gitara basowa nie była popularnym instrumentem, a kobiet nagrywających partie instrumentalnie na gitarze Fender Precission (była to jedyna z szeroko dostępnych basówek) nie było w ogóle! Pani Kaye wspomniała mi (jest dość otwartą i rozmowną osobą via internet), że gdy po raz pierwszy w 1957 roku sięgała w studio po gitarę (na początku zwykłą, elektryczną), nie przypomina sobie, by którakolwiek kobieta była zatrudniona gdziekolwiek w USA, tak jak ona, w szczególności jako “rhythm section“.
“Potwierdzają to archiwa głównych amerykańskich placówek przemysłu muzycznego, czyli studiów nagraniowych, gromadzących muzyków-sidemanów. W Nowym Jorku, Filadelfii, Detroit, Nashville, Alabamie, czy w Memphis nie znaleźlibyśmy wówczas ani jednej kobiety, zatrudnionej jako basistka.”
Czasy zmieniły się w 1963, kiedy to zmuszona nieobecnością jakiegoś sidemana-basisty, Carol zamiast za gitarę, chwyciła jego Fendera, wpięła do wzmacniacza, po czym zagrała dokładnie to, czego oczekiwano w Capitol Records, i… tak już zostało. Jej zasługi dla promocji basu elektrycznego są nie do przecenienia.”
Pewnie nie wszyscy wiedzą, że to ona “wymyśliła” nazwę bas elektryczny (electric bass), popularyzując to określenie w 1969 roku, w książce “How to Play the Electric Bass”. Wcześniej na ten nowatorski instrument mówiło się po prostu Fender Bass.
W swojej ponad 50-letniej karierze Carol Kaye wzięła udział w około 10 000 sesjach, będąc członkiem legendarnej grupy sidemanów Wrecking Crew. Jej dyskografia zawiera utwory nagrane z Beach Boys, the Supremes, Frankiem Sinatrą, Samem Cooke, Barbrą Streisand i Simonem & Garfunkel. Grała nawet na gitarze akustycznej w La Bambie Ritchiego Valensa.
24 marca 2020 Kaye skończyła 85 lat i aby uczcić tę okazję, Ernie Ball przeprowadził wywiad z Carol. Wśród wielu ciekawostek, które jak zwykle Kaye sprzedała podczas rozmowy było ujawnienie wielkiego znaczenia, jakie miało brzmienia basu w wielu legendarnych nagraniach. „Większość ludzi nie wie, że około 98% rzeczy nagrywanych w Hollywood w latach 60. zagrano za pomocą kostki na flat wounds”.
Większość ludzi nie wie, że około 98% rzeczy nagrywanych w Hollywood w latach 60. zagrano za pomocą kostki na flat wounds
„Są basiści, którzy rugają ludzi na śmierć za grę kostką. Mówię wówczas ‘hej, oni nie znają historii’. Większość nagrań, które ukazały się w latach 60., to nagrania z użyciem flat wounds. ale to było to brzmienie. Był tam również muting, pomagający zlikwidować naturalne, zbyt wysokie i zbyt niskie składowe dźwięku, które mogłyby zepsuć twoje brzmienie. Oni po prostu nie znają historii.
Są basiści, którzy rugają ludzi na śmierć za grę kostką. Mówię wówczas ‘hej, oni nie znają historii’. Większość nagrań, które ukazały się w latach 60., to nagrania z użyciem flat wounds. ale to było to brzmienie. Był tam również muting, pomagający zlikwidować naturalne, zbyt wysokie i zbyt niskie składowe dźwięku, które mogłyby zepsuć twoje brzmienie. Oni po prostu nie znają historii
I wciąż jest to dobry dźwięk. Jeśli przekręcisz główkę potencjometru, masz Motown na jednym końcu i ‘Boots’ (Nancy Sinatra ‘These Boots Are Made for Walkin’ – przyp. red.) na drugim końcu. Musisz to rozegrać dobrze: potencjometr w prawo przy grze bardziej rytmicznej i w lewo gdy grasz blisko szyjki. Nigdy, gdy grasz w pobliżu mostka.”
Na pytanie o swoje ulubione, najbardziej pamiętne sesje odpowiedziała „Myślę, że jednym z moich ulubionych jest Joe Cocker”. Dodała również, że „Brian Wilson (z The Beach Boys” – przyp.red.) zapracował nas na śmierć przy jednej melodii, grając ją przez trzy godziny. Byliśmy przyzwyczajeni do chodzenia na trzygodzinną sesję i nagrywania czterech lub pięciu melodii, więc to było inne”.