 
						Death Drive to nowy projekt muzyków znanych wcześniej z zespołów Pneuma, Sounds Like The End Of The World czy Authority. To także spotkanie ludzi, których połączyła potrzeba stworzenia muzyki, która nie udaje, nie upiększa rzeczywistości i nie ucieka od emocji.
Debiutancki album Death Drive „I Sit With Ghosts” to koncepcyjna podróż w głąb ludzkiej psychiki – w miejsca, gdzie pamięć styka się z bólem, a milczenie mówi więcej niż słowa. Każdy utwór bazuje na historii innej osoby, widzianej oczami psychologa i psychoterapeuty – wokalisty i gitarzysty zespołu, który od lat obcuje z emocjami ludzi stojących na granicy wytrzymałości. To płyta o tych, którzy odeszli – i o tych, którzy zostali, by pamiętać.
Muzycznie Death Drive porusza się pomiędzy alternatywnym metalem, post- rockiem i mroczną melancholią. Trzy nisko strojone gitary pulsują jak jedno ciało – ciężkie, ale pełne napięcia – przeplatając się z cichą, niemal eteryczną przestrzenią. Ich brzmienie wypełnia bas – głęboki, przeszywający – i perkusja, która nie tylko wybija rytm, lecz oddycha razem z muzyką Wokal balansujemiędzy intymnym szeptem, czystym melodyjnym śpiewem a krzykiem. Łączy intensywność z ciszą, ciężar z kruchością. Jakie skojarzenia wywołuje, pozostawiamy już słuchaczowi.
To muzyka o winie, żalu, oczyszczeniu – i o odwadze, by w końcu zdjąć maskę. Maski, które zespół nosi na scenie, nie są po to, by się ukrywać, lecz by symbolicznie oddać emocje tych, których historie ożywają w dźwiękach.
Każdy z nas odgrywa rolę kogoś, kogo już nie ma. A ja jedynie staram się ich wysłuchać
„I Sit With Ghosts” to nie jest zwykły album. To emocjonalny zapis rozmów, które nie zawsze kończą się słowami.
Dedykowany wszystkim, którzy kiedyś się poddali – i tym, którzy wciąż próbują.

 
				
